Dowcipy

Opowieść z morałem
Proboszcz pewnej małej wioski świętuje 25-tą rocznicę święceń kapłańskich.
Na specjalnie wynajętej sali zebrało się pokaźne grono miejscowych znakomitości.
Proboszcz, siedzący za specjalnym stołem na podwyższeniu,
zwraca się do przybyłych parafian:
-Kochani moi!... Nie łatwo jest osobie takiej jak ja, mówić o rzeczach
nie związanych z naszą wiarą. Dlatego potraktujmy to spotkanie na wesoło!
Gdyby nie "tajemnica spowiedzi" mógłbym was tutaj rozbawić,
zacznę jednak poważniej.
W pierwszym dniu po przybyciu tutaj, zmuszony byłem
zadać sobie pytanie: gdzie ja trafiłem?
Pierwszą osobą, którą wyspowiadałem był młody mężczyzna,
który wyznał, że zdradza żonę z jej siostrą.
Wyznał również, że zaraził się chorobą weneryczną od sekretarki swojego szefa.
Jednak z upływem czasu nabrałem przekonania, że mieszkający
tutaj ludzie są dobrzy i uczciwi, a to co przedstawiłem to był tylko incydent.
Po 20 minutach na salę wchodzi zdyszany wójt, który bardzo przeprasza za
spóźnienie. Siada na miejscu obok proboszcza i poprawiając wąsa
zaczyna mówić:
- Doskonale pamiętam dzień, w którym nasz dostojny jubilat
zawitał do naszej parafii. Zresztą nie będę się chwalił, ale
miałem zaszczyt być pierwszą osobą, którą nasz proboszcz wyspowiadał !!!

MORAŁ:
Kto się spóznia, niech się lepiej nie odzywa....
lol


  PRZEJDŹ NA FORUM